Balans czy balast?
Jeździec z wyczuciem - balans czy balast?
Tym, co zaczyna odróżniać współczesnych użytkowników koni od założeń klasycznej szkoły, jest brak wyczucia jeździeckiego, elastycznej ręki i zrozumienia sylwetki, w jakiej porusza się koń wierzchowy.
Komercyjne podejście do koni i traktowanie jeździectwa jako formę zabawy powoduje, że te przymioty jeźdźca są świadomie ignorowane, a dla uśpienia wyrzutów sumienia zaczyna się poszukiwanie alternatywnych dróg, które nie zawsze są korzystne dla konia.
Jednym z fundamentów klasycznego wyszkolenia jeździeckiego jest wyczucie jeździeckie. Wszyscy, którym leży na sercu los koni, jeźdźcy i instruktorzy powinni sobie za cel postawić konieczność wyrabiania u osób dosiadających koni wyczucia jeździeckiego.
W jeździectwie powszechnym, a w szczególności w jeździectwie rekreacyjnym panuje przekonanie, że konieczność wyrobienia w sobie dobrego wyczucia jeździeckiego nie obowiązuje. Uważa się, że prawidłowe wyczucie jeździeckie to dar nadprzyrodzony lub umiejętność zarezerwowana dla profesjonalnych jeźdźców, a rekreacyjni jeźdźcy jeżdżący tylko dla przyjemności nie są zobligowani do jej zdobywania.
Podstawową kwestią dla zachowania dobrostanu koni podczas ich użytkowania jest właśnie kierowanie się wyczuciem jeździeckim.
Czym zatem jest to wyczucie jeździeckie? Zanim to wyjaśnię chciałbym podać przykład z życia współczesnego, obrazujący, że na co dzień większość ludzi kieruje się czymś podobnym do wyczucia jeździeckiego i dobrze sobie z tym radzi.
Większość z nas w życiu codziennym zmuszona jest do kierowania samochodem. W zdecydowanej większości współczesnych samochodów nie widzimy maski, a jednak parkując kierowani wyczuciem, wiemy kiedy się zatrzymać. Również hamując musimy wyczuwać z jaką siłą mamy naciskać pedał hamulca, aby nie wprowadzić auta w poślizg. W społeczeństwie nie ma akceptacji dla ludzi, którzy nie mają wyczucia i są sprawcami szkód parkingowych, jak i wypadków spowodowanych poślizgiem - jest to uważane za jazdę niedostosowaną do warunków istniejących na drodze. Czyli społecznie obligujemy ludzi prowadzących pojazdy samochodowe do doskonalenia swoich umiejętności. Tak samo w jeździectwie nie powinno być akceptacji dla jazdy rekreacyjnej, sportowej czy uprawiania turystyki konnej bez osiągnięcia pewnych umiejętności bazowych. Koordynacja i manualne zdolności psychomotoryczne niezbędne do prowadzenia samochodu i do jazdy konnej są do siebie zbliżone. Czyli wyczucie ma charakter empiryczny, bazujący na naszym doświadczeniu i przeżyciach.
Klasyczne jeździectwo dysponuje całym szeregiem narzędzi do wypracowywania wyczucia jeździeckiego, przy jednoczesnym zachowaniu dobrostanu koni. Potrzebny nam jest do tego dobrze wyszkolony koń i wykwalifikowany, kompetentny instruktor, pamiętając, że dobrze wyszkolony koń będzie prawidłowo przygotowany wyłącznie przez jeźdźca – ujeżdżacza, który ma wyczucie jeździeckie.
Jak widać na powyższym przykładzie, wyczucie będąc umiejętnością możliwą do osiągnięcia nawet przez przeciętnego jeźdźca i stanowiąc niezbędny warunek prawidłowego stosowania pomocy jeździeckich, jest powszechną powinnością.
”(…) Wyczucie jeździeckie to prawidłowy dosiad, właściwe współdziałanie i stosowanie pomocy, a także ocena energii i szybkości reakcji dosiadanego konia. Tylko jeździec o wyrobionym wyczuciu może określić, jak jego koń idzie, jakimi pomocami musi on działać i czy stopień ich stosowania jest wystarczający, czy też za silny lub za słaby oraz czy należy powtórzyć działanie lub je wzmocnić, aby właściwy cel osiągnąć (…) Najlepszym bowiem nauczycielem jazdy jest zawsze dobrze ujeżdżony koń. Taki koń pomaga jeźdźcowi wyrobić wyczucie jeździeckie (…)” Jak powiedział Wilhelm Müseler.
Analizując historię olimpijskich dyscyplin sportu jeździeckiego należy zwrócić uwagę, że powstały one na potrzeby wyrabiania, doskonalenia i sprawdzania wyczucia jeździeckiego kawalerzystów.
Jedną z umiejętności bazowych jest umiejętność jazdy na „kontakcie”.
Najwięcej uwagi podczas wyrabiania wyczucia jeździeckiego trzeba poświęcić przy nauce kontaktu i do tego także potrzebny nam jest dobrze wyszkolony instruktor i dobrze wyszkolony koń.
Obecnie jeźdźcy często mają problem ze zrozumieniem i akceptacją poprawnego działania pomocy jeździeckiej jaką jest ręka jeźdźca. Jedni przypisują jej zbyt dużą rolę, co w konsekwencji prowadzi do powożenia z grzbietu konia, a nie o to chodzi w pracy konia wierzchowego, inni z kolei unikają kontaktu, chcąc usprawiedliwić swoją nieporadność, boją się dotknąć końskiego pyska.
„(…) Zadanie przywrócenia obciążonemu grzbietowi naturalnej postawy przypada części mięśni karku z więzadłem karkowym (…)”, jak podaje Udo burger, a napięcie mięśni karku regulowane jest właśnie poprzez kontakt.
Kontakt, pozwalając koniowi na poznanie intencji jeźdźca, stanowi dla niego ważną składową komunikacji. Będąc formą zapowiedzi, pozwala koniowi na przygotowanie sylwetki do zadania, które wcześniej nie jest mu znane. Chyba że zadania stawiane koniom w jeździectwie uprościmy do jakichś prostych, powtarzalnych sekwencji, przy których komendy zapowiadające konieczność zmiany sylwetki i tym samym równowagi, nie będą koniowi potrzebne, jak to się widzi w niektórych dyscyplinach pobocznych do jeździectwa klasycznego.
W jeździectwie klasycznym koń jest trenowany interwałowo, czyli ze zmiennym natężeniem obciążenia, poruszając się w obrębie różnych stopni sylwetki relatywnej, jednocześnie zachowując ciągłą gotowość do zmiany intensywności obciążenia i rozwiązywania stawianych przed nim zadań.
Aby zrozumieć prawidłowo kontakt i sylwetki, w których koń ma się poruszać, możemy użyć polskiej nomenklatury jeździeckiej, która w sposób bardzo opisowy wskazuje nam działanie i stan rzeczy.
W klasycznym wyszkoleniu koń może się poruszać w 3 sylwetkach zasadniczych:
- koń postawiony na wodzy = pierwsza faza skali wyszkolenia
- koń postawiony na pomocach (kontakt w skali wyszkolenia) = druga faza skali wyszkolenia
- koń zebrany = trzecia faza skali wyszkolenia
Statyczną łączność ręki z pyskiem konia, w czystej formie, mamy wyłącznie w stój. Elastyczna łączność ręki z pyskiem konia w ruchu, połączona z aktywizującym działaniem łydek prowadzi do konia postawionego na wodzy. Koń idąc postawionym na wodzy, wchodzi w relację z ciężarem jeźdźca i odnajduje swoją naturalną, wrodzoną równowagę, czyli 5/9 na przodzie i 4/9 na tyle.
Włoski kapitan Federico Caprilli, uzupełniając ówczesny system wyszkolenia jeździeckiego o jazdę koniem postawionym na wodzy dodał brakujące ogniwo w jeździectwie, które wywołało szybkie, rewolucyjne zmiany w systemach wyszkolenia, tworząc naturalną włoską szkołę jazdy, będącą podwaliną współczesnego klasycznego ujeżdżenia, o czym współcześnie zdarza się zapominać.
Sam Caprilli powiedział „(…) Trzeba go nakłaniać ze stanowczością i spokojem do robienia tego co życzy sobie jeździec, pozostawiając mu jednak swobodę ruchów, tj. dowolność swobodnego posługiwania się własną równowagą i siłami, tak jak mu to jest wygodniej (…)”.
Każdy dobrze przygotowany, wyszkolony jeździec z pewnym stażem bez problemu podjezdka postawi na wodzy. Będzie się kierował wyczuciem jeździeckim, jak kierowca parkujący tyłem w parkingu podziemnym galerii handlowej.
Koń postawiony na pomocach to sytuacja, w której koń stopniowo unosząc szyję, ugina miednicę, przenosząc ciężar na zadnie nogi. Współcześnie widzimy często konie wprowadzane w tą sylwetkę zbyt wcześnie, z pominięciem konia postawionego na wodzy, co ma negatywny wpływ na jego równowagę.
Koń w zebraniu mocniej unosząc szyję i uginając miednicę, rozkłada ciężar własny i jeźdźca równomiernie na cztery nogi. „(…) Ma to istotne znaczenie dla pracy mięśni karku, również noszących przy uwypukleniu grzbietu ciężar jeźdźca. Dzieje się to na zasadzie działania dźwigni. Odległość między kłębem i jeźdźcem (najgłębszy punkt siodła) jest ramieniem obciążenia, natomiast głowa i szyja konia są ramieniem siły dwuramiennej dźwigni (…)” Udo Burger
Według polskiej nomenklatury jeździeckiej znaczenie słowa zebranie, opisowo wyjaśnia prof. Tadeusz Olbrycht, lekarz weterynarii i znany zootechnik: „(…) Ciężar ciała zbiera zad, co umożliwia tak zwany chód zebrany. Zebrany ciężar ciała przez zad przenoszą ku przodowi mięśnie grzbietu (…)”.
W sporcie jeździeckim problem z sylwetką pojawia się już na etapie pierwszych konkursów, gdzie mamy żucie wędzidła z ręku lub jak ktoś woli ‘obniżenie i wydłużenie szyi’.
Według przepisów PZJ: „Przepisy A 2022” ART. 404; PKT 6 „(…) Ponieważ szyja wyciąga się do przodu i w dół, szpara pyskowa powinna sięgać mniej więcej do poziomej linii przechodzącej przez staw barkowy. Należy utrzymać elastyczną i stałą łączność pomiędzy pyskiem konia a rękoma jeźdźca (…)”.
Czyli jest to sytuacja, w której musimy pokazać, że koń ‘postawiony na pomocach’ płynnie przechodzi do sylwetki ‘koń postawiony na wodzy’. Bardzo często w płachtach spotkać można niesłuszne uwagi ‘za mało w dół’, ‘za mało obniżenia’. Jeźdźcy chcąc uzyskać dobry wynik opuszczają konie do wysokości nadgarstków lub rzucają wodze, tym samym przenosząc ciężar na przód. Tak prowadzony koń niczego pożytecznego się w ten sposób nie nauczy, a jeździec w tym czasie nie nabywa niezbędnego doświadczenia składającego się na wyczucie jeździeckie. Zasady zawarte w przepisach trzeba czytać ze zrozumieniem. Dotyczy to również sędziów.
Powinnością każdego jeźdźca, jest przynajmniej umiejętność jazdy koniem postawionym na wodzy.
Dobrze wyszkolony jeździec intuicyjnie poprawi bowiem nawet najsłabszego konia, a słaby jeździec ‘rękodzielnik’ popsuje konia najlepszego.
Zdjęcie:
U dołu polski oficer kawalerii, fotografia z podręcznika mjr Adama Królikiewicza „Jeździec i koń w terenie i skoku”, wyd. 1936;
U góry współczesny jeździec, Autor powyższego artykułu, na koniu Kazan;
Obydwa zdjęcia prezentują konie postawione na wodzy w galopie skróconym
Ilustracja przedstawiająca trzy sylwetki relatywne konia, stosowane w klasycznym wyszkoleniu jeździeckim, Bertalan de Némethy „Metoda Némethy”, wyd. 1997
Autor: Michał Bekiesz